poniedziałek, 11 maja 2009

Banagan.

Tak mówił Bartek na bałagan, teraz już mówi normalnie tylko stan pokoju się nie zmienił. Nie jestem demonem sprzątania więc mój dom nigdy nie będzie jak z pudełeczka, ale mógłby wyglądać przyzwoicie, tylko synowie prowadzą wojnę podjazdową i ciągle zbieram coś z podłogi. Sprzęty z kuchni walają się po całym mieszkaniu, a ubrania z szuflad tworzą dywan w pokoju. Sprzątanie tego to syzyfowa praca. Ciekawe ile jeszcze czasu minie zanim Miki się znudzi, bo Bartek tylko go naśladuje. Chociaż z drugiej strony kiedy był tylko Bartek to w piątek po powrocie z pracy odgruzowywaliśmy mieszkanie z jego zabawek, teraz przynajmniej raczej pozostają w jego pokoju. Może w przyszłym roku wreszcie zrobimy jakiś remont, synowie będą starsi to i porządek uda się zaprowadzić... Eh, nie sądzę.

1 komentarz:

Milena pisze...

Witaj Olu,
jeśli chodzi o ład w domu okupowanym przez dwójkę "kurcząt" to wiem coś o tym. Ja nazywam to po prostu naszym "artystycznym nieładem", chociaż artyzmu nijak dopatrzeć się w tym nie mogę, ale od czego w końcu jest wyobraźnia :). Gorsze, że mam pedantyczne skłonności, niestety widok mojego gniazda ze wszech miar temu przeczy. Jednoczę się z Tobą w matczynych dylematach. No coż: albo dzieci, albo porządek . Pozdrawiam.