piątek, 22 maja 2009

Czas.

Ostatnio mi go brakowało. Siedzę w domu z dzieciakami, obiadów specjalnie gotować nie muszę, bo Bartek je w przedszkolu, Tomek w pracy, a Miki je głównie zupy. Tomek ostatnio wracał z pracy po 21, jakoś nie składało się żeby zabrać się za decoupage. Na dodatek na to co mam do ozdobienia brakuje mi pomysłów, za to mam pomysły na przedmioty, których nie mam i na razie nie kupię, zwłaszcza, że dzisiaj trochę wydałam na papier i medium do tkanin. Muszę jeszcze tylko uszyć parę woreczków i mogę się pobawić w ozdabianie. Niestety z braku maszyny muszę szyć ręcznie, więc pewnie trochę czasu minie nim cokolwiek powstanie.
Ostatnie weekendy miałam koszmarne, siedziałam w domu z dzieciakami, na porządny spacer nie mogłam iść, bo Miki ciągle zasmarkany, a Tomek uczył się do egzaminów, więc prawie go dla nas nie było. W ostatnią sobotę Miki miał pierwsze urodziny, więc wreszcie dzień był przyjemniejszy i pojechaliśmy na spacer na Starówkę. Tylko solenizanta nie widać, bo usnął...

I znowu kieliszki.

Skończyłam wreszcie lakierować komplet kieliszków do jajek. Lakierowanie wyszło pięknie, chyba nabieram wprawy, niestety białe paski nie wyszły tak jak chciałam. Bejca przebija, ale tak miało być tylko teraz nie bardzo mi się podoba, a poza tym malowanie paska szło mi opornie i wygląda byle jak. Taśma malarska nie chciała się trzymać, a narysowanych ołówkiem kresek nie udało mi się trzymać mimo użycia malutkiego pędzelka... Może farba była zbyt gęsta, hm...

piątek, 15 maja 2009

Kieliszki...

...do jajek ozdobiłam. Na razie dwa dla synciów. W żywych kolorach, tak jak żywe są moje dzieciaki. I samochody musiałam umieścić, chociaż Miki wolałby pewnie piłki, ale i tak uznał je za super zabawkę.

poniedziałek, 11 maja 2009

Banagan.

Tak mówił Bartek na bałagan, teraz już mówi normalnie tylko stan pokoju się nie zmienił. Nie jestem demonem sprzątania więc mój dom nigdy nie będzie jak z pudełeczka, ale mógłby wyglądać przyzwoicie, tylko synowie prowadzą wojnę podjazdową i ciągle zbieram coś z podłogi. Sprzęty z kuchni walają się po całym mieszkaniu, a ubrania z szuflad tworzą dywan w pokoju. Sprzątanie tego to syzyfowa praca. Ciekawe ile jeszcze czasu minie zanim Miki się znudzi, bo Bartek tylko go naśladuje. Chociaż z drugiej strony kiedy był tylko Bartek to w piątek po powrocie z pracy odgruzowywaliśmy mieszkanie z jego zabawek, teraz przynajmniej raczej pozostają w jego pokoju. Może w przyszłym roku wreszcie zrobimy jakiś remont, synowie będą starsi to i porządek uda się zaprowadzić... Eh, nie sądzę.

niedziela, 10 maja 2009

Kolejne kolczyki.

To nad tymi kolczykami tak się męczyłam. Kiedy wreszcie udało mi się je okleić i polakierować, to oczywiście pojawił się następny problem - druciane koraliki, które zamówiłam były tak zaciśnięte, że w żaden sposób nie mogłam przełożyć przez nie szpilek. W końcu dzisiaj się zaparłam i przy pomocy gwoździa troszkę je zmasakrowałam, kulki oczywiście. Potem już poszło łatwo i efekt poniżej.

środa, 6 maja 2009

Gotowe.

Wreszcie skończyłam robić pierwszą parę kolczyków. Dzisiaj przyszły brakujące szpilki i koraliki, więc mogłam połączyć zawieszki z biglami. Nie było łatwo, ale efekt chyba nie najgorszy. Nazwałam je damsko-męskie.

Moje hobby.

Powinnam od tego zacząć, ale nadrabiam teraz. Od niedawna zajmuję się decoupagem. Wciągnęło mnie to baaardzo. Różnie mi to wychodzi, raz lepiej, a czasami lepiej nie pokazywać. Poniżej parę zdjęć tych prac, które mogę zaliczyć do udanych.

wtorek, 5 maja 2009

Lekarze.

Dzisiaj rano okazało się, że skończyło się lekarstwo Michała, ponieważ musiał je dostać znowu wieczorem, pojechałam do przychodni po receptę. Oczywiście jak zwykle nie sprawdziłam czy jest ok. W aptece okazało się, że jest źle wypisana. Musiałam wrócić do przychodni. Na szczęście udało mi się dostać do lekarza bez problemu. W aptece okazało się, że oczywiście znowu jest błąd, tym razem w Peselu, to jedyna rzecz, której nie sprawdziłam, ale nie miałam go przy sobie. Pani w aptece zrobiło się chyba mnie żal, zwłaszcza, że chłopaki w czasie mojej rozmowy z nią zdążyli opróżnić cały stojak z ulotkami na podłogę, sprzedała mi lekarstwa, tylko musiałam zadzwonić i podać Pesel przez telefon. A jutro jadę do sądu, jako świadek, ciekawe czy dzień będzie tak samo udany jak dzisiaj.

niedziela, 3 maja 2009

Urodziny.

I to na dodatek moje własne. Prezenty częściowo znane - zażyczyłam sobie farby akrylowe i parę drobiazgów do zdobienia. Niespodzianką za to były książki Andrzeja Pilipiuka, dostałam wszystkie cztery tomy serii "Oko jelenia". Bardzo lubię jego styl pisania i już się cieszę na ucztę...
Był też tort, który smakował tylko mnie i T., Bartek zażądał ciasta czekoladowego, a Miki dostał paluszki i rurki. Szampana w tym roku nie było (tak jak rok temu), ale Piccolo mi nie smakuje, a przez ssaka alkoholowego nie mogę. T. musi się uczyć, Miki ma katar i kaszle więc siedzimy w domu. Może w przyszłym roku będziemy mogli gdzieś wyjechać...

sobota, 2 maja 2009

Kolczyki.

Chodził za mną od paru dni motyw, który chciałam umieścić na kolczykach. Niestety pierwsza próba zakończyła się porażką, serwetka się rozjechała, klej był zbyt rzadki i takie tam problemy związane z brakiem umiejętności oczywiście. Dobę i obgryziony paznokieć później kolczyki są obklejone i nawet nieźle wyglądają. Potrzeba było na to mnóstwo czasu i cierpliwości. Teraz jeszcze lakierowanie, a i tu może się jeszcze co nieco przydarzyć...

A tutaj mój sposób na lakierowanie i suszenie zawieszek.