wtorek, 30 czerwca 2009

Urodziny.

Blog Rudlis obchodził wczoraj pierwsze urodziny i w związku z tym Rudlis ogłosiła niespodziankowe candy.

Coś na balkon.

Stolik na balkon już raz pokazałam. Teraz pokazuję jeszcze raz, już z krzesłami i na swoim miejscu. Może jutro zrobię więcej fotek to jakieś szczegóły się pojawią. Jednak nie ma się czym chwalić, ale z braku pomysłu i umiejętności malarskich na razie tak musi zostać.

czwartek, 25 czerwca 2009

Coś do dżinsów.

Te kolczyki powstały już dość dawno, brakowało im tylko połączenia z biglami, ale jakoś nie mogłam się do tego zmusić. Za to dzisiaj mają swój dzień.

Kolejne słodkości.

W kraju Baju Baju jest do wygrania bardzo obfite candy i na dodatek jest ono pełne kolorów. Prace Marysi można kupić tutaj.

środa, 24 czerwca 2009

Tak mnie coś wzięło

na haft krzyżykowy. Kiedyś zhańbiłam się sześcioma serwetkami, ale był to haft richelieu a potem to już tylko czasami (baaardzo rzadko) przyszywałam guziki. Tak bardzo spodobały mi się woreczki Mai, że postanowiłam też się nauczyć. Oczywiście kupiłam kanwę "for dummies" z nadrukiem i oto efekt.

Muszę przyznać, że jestem całkiem zadowolona z pierwszego razu i na pewno skuszę się na więcej.

Oczywiście przez ten hafcik mój warsztat decoupage podupadł i tylko spinacze sobie ozdobiłam.

Na zakończenie pokazuję jeszcze pudełka z aniołkami po ostatecznym lakierowaniu i zapakowane do wręczenia.

No i stół. Stół jest zabejcowany, ma przyklejony motyw i jest wstępnie polakierowany. Ponieważ nie wiem co dalej, musi wrócić znowu na balkon na jakiś czas aż doczeka się ponownej odsłony (mam nadzieję, że prędzej niż za trzy lata, tak jak teraz). I dwa krzesła też się robią, ale pokażę je innym razem.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Tłumacze, ech...

Oglądając czasem filmy w tv, zastanawiam się czy nie mogłabym się zająć również tłumaczeniem, bo kiepski przekład to na pewno zrobić potrafię. Z telewizji żadnego kwiatka nie przytoczę, ale mam w pamięci moje ulubione z książki. Tytułu książki niestety nie pomnę, a książka trafiła już na makulaturę. Nazwa baru, do którego chodziła główna bohaterka książki, brzmiała "Kropka G" - nie widziałam oryginału, ale pierwsze o czym pomyślałam to , że powinno być "Punkt G" (ang. Point G). Być może ja się mylę, ale jeśli nie to jeśli to był facet współczuję jego partnerce ;-). Drugi kwiatek to z książki Cobena, autor odwoływał się według tłumacza do wydarzeń z 9 listopada (ktoś wtedy zginął), jedyne wydarzenie jakie przychodzi mi na myśl to 11 września, przypuszczam więc, że Coben użył amerykańskiego formatu daty podając najpierw miesiąc a potem dzień. Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale to może i lepiej, że pamięć dziurawa...

wtorek, 16 czerwca 2009

Skusiłam się

na Candy u Mai. Urzekły mnie woreczki, więc co mi tam spróbuję...



piątek, 12 czerwca 2009

Haszcze.

Pudełko czekało na pomysł i może lepiej żeby sobie jeszcze poczekało... Jak już przykleiłam motywy to jakoś strasznie gęsto się zrobiło i nie bardzo wiedziałam co dalej. U Jednoskrzydłej zobaczyłam kurs robienia kropek i udało mi się dokończyć.

Aniołowo.

Przeczytałam w poniedziałek ogłoszenie o zakończeniu roku przedszkolnego i... tak powstały trzy aniołowe pudełka. W sumie mogłam wiecheć jakiś kupić, a właściwie trzy bo panie są aż trzy w grupie syncia. Tylko pomyślałam jak będę te trzy wiechcie targać do przedszkola z wózkiem z mini synkiem, a potem jeszcze pilnować żeby młody nie zamiatał nimi ziemi, więc stwierdziłam, że może coś z decu zamiast. No i wyszło to:

piątek, 5 czerwca 2009

Biedronki w salonie.

Taką nazwę dałam tym kolczykom i chociaż mój mąż uznał je za wyjątkowo paskudne (nie znosi różu) to mnie się podobają.

A te kojarzą mi się z angielskimi tapetami w róże, więc nazwałam je po prostu "Angielskimi różami"


Tę szczotkę robiłam kilka razy i kilka razy ją zmywałam. Kupiłam ją za całe 3 zł w sklepie "Wszystko za ... zł" i była pomalowana wyjątkowo wredną lakiero-bejcą. W dodatku uparłam się na jej krakanie, całe szczęście, że wystarczyło mi biedronek i koniczynek...

Na koniec łyżka do butów, która sobie leżała w szufladzie i mnie prowokowała, ma więc za swoje i dostała nową szatkę.